Strefy no-go zone jako totalitarna enklawa europejskich miast.

Strefy no-go zone jako totalitarna enklawa europejskich miast.

Ujmując sprawę dość jasno, strefy no-go zone to dość nowe pojęcie oznaczające przestrzeń społeczną do której wstępu nie mają niewierni, czyli kafirowie i Europejczycy. Również służby porządku publicznego mają utrudniony dostęp do tych miejsc. Muzułmanie uważają, że w tych miejscach obowiązuje prawo szariatu i prawo stanowione przez ludzi nie obowiązuje. Takich stref w Europie jest bardzo dużo, obowiązują głownie w dużych miastach
takich jak Malmo, Paryż, Brema, czy Rzym, aczkolwiek strefy te występują w sporej części miast zamieszkałych przez duże skupiska muzułmanów.

Widzimy, że problem stref no-go zone dotyczy w głównej mierze Europy Zachodniej, mniej Europy Północnej i Południowej, natomiast Europa Wschodnia jest jeszcze wolna od tego zjawiska, chociaż Grozny jest przykładem miasta, gdzie prezydent Czeczenii Ramzan Kadyrow uważa takie rozwiązanie za jak najbardziej słuszne, natomiast trzeba wziąć pod uwagę czynnik polityczny i uzależnienie Czeczenii od Rosji. Dla przykładu w Szwecji tamtejsza policja opublikowała raport w skutek, którego podkreśliła, że istnieje 55 takich stref i znajdują się w 22 miastach. Gangi i organizacje przestępcze sprawują totalną kontrolę nad tymi dzielnicami, zajmując się głównie handlem narkotykami i środkami psychotropowymi. Szwedzka policja tłumaczy brak działania na takim terenie tym, że ludność zamieszkująca taki obszar ściśle współpracuje z komórkami przestępczymi. Szwedzki dziennik “Aftonbladet” opublikował artykuł
zatytułowany “Spiżarnie pełne mięsa armatniego dla IS”. O tytułowych spiżarniach opowiada policjant, który podkreśla, że wielu młodych ludzi ma zamiar wyjechać do Syrii i Goteborg stał się jedną z główną baz rekrutacyjnych ISIS.

Dla przykładu w dzielnicy w szwedzkim Malmo funkcjonuje gang narkotykowy, które swoje interesy załatwia w bardzo brutalny sposób. Ciężko o wyłapanie wszystkich imigrantów zajmują się czarnym handlem, ponieważ jest to teren, gdzie mieszka wielu anarchistów, zbuntowanych lewicowców, którzy bronią każdego, kto jest na celowniku szwedzkich służb..

Realia szwedzkich dzielnic no-go zone świetnie pokazuje reportaż norweskiej telewizji NRK, który przedstawia “życie” dzielnicy Goteborga Husby i to, jak trudne zadanie ma policja. Reporter przedstawił informację z której wynika, że jeszcze w 1990 roku były tylko 3 takie strefy, dziś jest ich 186, co różni się wielkością od liczb podawanych przez szwedzką policję. Gdy młodzi popełniali przestępstwa, ludzie zamiatali je pod dywan, a przeciwników retoryki
wydalenia takich ludzi z kraju nazywano nazistami lub innymi nacechowanymi pejoratywnie określeniami.

W Niemczech najgorsza sytuacja jest w Duisburgu i Berlinie. To pierwsze miasto zamieszkuje 60 tys. muzułmanów. Również tak samo jak w Szwecji, jest tam ogromna przestępczość, policja ma ograniczone pole manewru. Służby mundurowe nawet nie kryją się z tym, że nie kontrolują tam sytuacji i często sytuacja jest kontrolowana przez “bojówki szariackie”. Opisywana jest sytuacja w której sprzeczało się dwóch imigrantów i za chwilę
zbiegło się 300 osób. Wg “Der Spiegel” w niektórych dzielnicach gangi imigrantów przejmują pociągi metra wyłącznie dla siebie. Rdzenni mieszkańcy i biznesmani są zastraszani i uciszani. Policjanci są narażeni na brak szacunku i wysoki poziom agresji. W duisburskiej dzielnicy Marxloh 29 czerwca 2015, grupa libańskich imigrantów zaatakowała 2
policjantów, którzy chcieli aresztować dwóch Libańczyków palących marihuanę. Nie minęło parę minut i wstawiła się za nimi około setka mężczyzn. Ostatecznie konieczna okazała się pomoc 10 wozów patrolowych i kilkudziesięciu dodatkowych funkcjonariuszy, po to, by uratować policjantów.

W Anglii również istnieją takie strefy. “Washington Post” opublikował artykuł, który opisuje sytuację w Luton. “To jest Islamabad” mówi i podkreśla, że jest to miejsce niebezpieczne dla młodych białych dziewczyn. Luton przez długi czas był miejscem gdzie działała radykalna salaficka organizacja Al-Muhaijroun, lecz jeszcze w mieście zostało ok. 20
osób działających w tej grupie, którzy zajmują ważne stanowiska. “Daily Mail” opublikował artykuł, w którym opisał rozmowę z policjantem z Lancashire o zamkniętych strefach w Preston i w zachodnim Londynie. W niektórych
miastach jak Midlands nie odnotowuje się wezwań policji, muzułmańska wspólnota załatwia swoje sprawy w swoim gronie. Jeżeli policja chce wysłać w takie rejony patrol, musi najpierw uzyskać zgodę przywódców lokalnej społeczności.

Dodaj komentarz